Stało się. Jakiś czas temu mówiłem wam, że trzeba być przygotowanym na to, co może się wydarzyć. Oczywiście nie piszę o tym, aby przewidywać przyszłość. Jednakże warto wyznaczyć sobie długofalowy cel i dążyć do niego. Kiedyś marzyłem, aby być częścią czegoś wielkiego w branży gier komputerowych. Znaleźć swoje miejsce w tym zwariowanym wszechświecie. Muszę przyznać, że powoli, lecz skutecznie to się realizuje!
Jednakże zacznijmy od początku. Droga do Blizzconu – co to w ogóle oznacza? Od bardzo dawna chciałem zobaczyć, jak się pracuje w Blizzard Entertainment. Jako pomniejszy fanboy ich produkcji [są więksi!] zawsze marzyłem, aby zobaczyć ich pracę własnymi oczyma. Móc doświadczyć tego z jak najlepszej strony i oczywiście pojechać na Blizzcon do Kaliforni. To ostatnie, jak zapewne wiecie, jest niezwykle trudne do realizacji. Trzeba uzbierać nie lada majątek, dorwać wizę i wszystko wydać jednym zamachem, aby pobyć kilka dni w Irvine i móc rozkoszować się totalnym szaleństwem gamingowym. A mi się przydażyła historia, która jednym tchem załatwiła to wszystko.
14 września mnie coś natchnęło, aby tuż przed wyjazdem na urlop złożyć wniosek o paszport. Udało się to zrobić około godziny 13, a już o 16 byłem kierowcą wycieczki, dzięki której przebyłem prawie 3 tysiące kilometrów. W końcu pierwszy poważny wyjazd w moim życiu! Dwa dni później 16 września, czekając na prom z Ploce do Trpanj w Chorwacji, otrzymałem na skypa wiadomość od szanownego Wuluxara [Senior Community Representative], abym odebrał maila, ponieważ wysłali mi informację w sprawie małego eventu. Zbliżał się Road to Blizzcon w Pradze, na który pojechałem – relacja z wydarzenia TUTAJ – więc pomyślałem, że to o to właśnie chodzi.
Nie jestem w stanie wam opisać mojego wyrazu twarzy oraz tego, jak się poczułem czytając nagłówek emaila „BlizzCon 2015 – Invitation”.. . Pamiętam tylko tyle, że piłem wtedy zimny sok pomarańczowy z uwagi na ostry gorąc z nieba [33 stopnie+] i prawie się nim udławiłem. 🙂 Na początku pomyślałem, że to są jakieś żarty! Przecież oni już mnie zaprosili do siebie do Francji, do siedziby Blizzarda kilka miesięcy temu! [Relację z wyjazdu znajdziecie pod tym linkiem]. Że niby teraz na BlizzCon?! Niemożliwe! Ale czekaj… w końcu sam Wuluxar mi powiedział, odbierz email. Nie może być! Od razu się z nim skontaktowałem i się okazało, że to prawda. Zostałem zaproszony na BlizzCon 2015 i jadę tam już za kilka tygodni! Niesamowite!
Po dość długiej chwili szaleństwa, nagle zdałem sobie sprawę, że Marie w zaproszeniu prosi mnie, abym jej wysłał numer paszportu i datę ważności dokumentu, a ja 2 dni temu złożyłem wniozek o paszport! Przeleciały mnie ciarki, a zimny pot zalał głowę. W dodatku mam tą informację przesłać do 20 września, a ja jestem 1250 km od domu i wracam dopiero 22 września. O mój boże. Sprawy przybrały bardzo ciekawy obrót. Z jednej strony niesamowicie się cieszyłem z tego wyróżnienia, a z drugiej zamartwiałem na śmierć, czy będzie się dało to jakoś pozałatwiać. Napisałem więc szybko informację zwrotną, jak wygląda sytuacja i rozpocząłem modły każdego dnia, aby Polska administracja dała radę wydać paszport o wiele szybciej, niż mi powiedziano. Odbiór paszportu zgodnie z terminem miałem ustalony na 14 października. Głowa mi chciała eksplodować z wrażeń i myśli tamtego dnia.
Po kilku godzinach się uspokoiłem i postanowiłem, że nie mam wpływu na to co się stanie. Jestem w końcu na urlopie i trzeba korzystać ile wlezie [i tak myślałem o tym]. Dostałem od Marie odpowiedź na wiadomość, że w takim wypadku muszę przesłać im te informacje, jak najszybciej się da. Zaproponowała nawet stworzenie listu do naszej kochanej administracji, aby spróbować przyspieszyć proces.
Po powrocie do kraju, pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem na stronie https://obywatel.gov.pl czy paszport jest gotowy. I wyobraźcie sobie, że 22 września był gotowy do odbioru! Po zaledwie 12 dniach – cuda się w tym kraju jednak zdarzają! Natychmiast wysłałem niezbędne informacje i oczekiwałem na dalszy rozwój wydarzeń. Przypomnę Wam tylko, że Blizzcon rozpoczyna się 6 listopada.
Następnym niezwykłym wydarzeniem, było otrzymacie listu polecającego od Blizzard Entertainment, który musiałem przedstawić amerykańskiemu konsulowi. Innymi słowy rozpoczęła się akcja: „Wiza dla Rivida”. Sam list został podpisany przez Mike Morhaime, czyli Prezydenta i CEO firmy. Na youtube w filmie pt. „BlizzCon 2015 [RiVlog#15]” pokazałem, jak ten list wygląda. Film udostępniłem wam również poniżej wpisu.
Jak zapewne wiecie otrzymanie wizy, aby wjechać do Stanów Zjednoczonych jest dość problematyczne. Trzeba przejść przez bardzo konkretną weryfikacje. Pierwszym krokiem jest odrobienie papierkowej roboty na stronie U.S. Department of State. Chodzi o złożenie aplikacji online, aby otrzymać wize nieemigracyjną (wniosek DS-160). Następnie opłacić go w kwocie 160 USD i umówić się na rozmowę z konsulem w Krakowie lub w Warszawie. Pamiętajmy, że konsul zawsze może nam odmówić.
Przechodząc do sedna sprawy. Na rozmowę z konsulem umówiłem się w Krakowie. Na starcie przeszedłem przez bramkę ochrony, zeskanowano moje odciski palców i dostałem bilecik do okienka konsularnego. Rozmowa przebiegła dość sprawnie, z jednym wyjątkiem. Dość długo mnie wypytywali co robię, po co tam jadę, czemu tam jadę, czy za moją pracę otrzymuję wynagrodzenie, gdzie studiowałem, czy skończyłem studia itp. Rozmowa odbyła się w języku angielskim, ale byłem dość pewny sprawy, w końcu mam przy sobie list polecający od samego GOD Blizza. 😉 Podałem go konsulowi i została mi przypięta metka blogera. Konsul po zaznajomieniu się z tematem, wypytaniem mnie o moje kanały przekazu [strona www, YouTube, Twitch] i krótkiej przerwie na konsultacje z drugim konsulem, pożyczył mi miłego pobytu w Kaliforni! Niesamowicie ucieszony wyszedłem z konsulatu i mogłem ze spokojem wam wszystkim o tym opowiedzieć. Droga na Blizzcon stoi otworem! No chyba, że mnie zawrócą na granicy. 😀
Moja filmowa zapowiedź wyprawy na BlizzCon:
Pozdrawiam Szanowne Grono Graczy!
Rivid